Od paru miesięcy prawie codziennie wychodzę na balkon. To mój sposób na łatwy kontakt z przyrodą - bo z centrum miasta nie zawsze umiem się zebrać i pójść lub pojechać gdzieś w większą przyrodę. To trzeba zaplanować, wymyślić kierunek, wziąć chociaż wodę do picia dla siebie i synka. Czasem, gdy jestem przeciążona, to za trudne. Marzy mi się ogród, ale mamy na szczęście chociaż balkon. Nawet dwa! Jeden z przodu, drugi z tyłu.

W tym roku bardzo chciałam żeby balkon był zielony i zarośnięty jak kiedyś gdy miałam na to więcej przestrzeni w głowie. Staram się więc pamiętać o podlewaniu, to jednak dość kluczowe. To niepodlewanie to zresztą główna przyczyna niepowodzenia w latach gdy ciężko mi było pamiętać o jeszcze jednej sprawie do zadbania. Teraz ułatwiam to sobie też tak, że do zlewu wkładam pustą miskę i w ciągu dnia tam się po trochu zbiera - gdy jest w niej mało mydlin, wykorzystuję ją do podlewania. Pamiętam jak któregoś roku nasturcje rozrosły się tak pięknie, że zakryły całą balustradę i zwisały jeszcze o pół piętra w dół. Cudo! W tym roku też zasiałam i bardzo mam nadzieję na podobny efekt.

W tym roku rośnie u nas dużo łąkowych kwiatów - sprzed paru lat i nowych, tegorocznych. Bardzo czekam na nie, pierwsze już zaczynają kwitnąć. Mamy też kilka krzaczków - przetrwała budleja dawida, jeżyna, mała róża ze Szwecji… Ach, i lilie przechowują się po kilka lat zaskakująco wspaniale! Wiosną posadziłam kilka świeżych cebul, one na balkonie wyglądają jakoś tak niesamowicie, tak bardzo inaczej niż pelargonie itp. W tym roku posiałam też dynie i kilka wykiełkowało - nie wiem co zrobimy jak się rozrosną, ale cóż. Kupiłam też kilka krzaczków poziomek. W latach kiedy był tylko jeden albo dwa, wszystkie wyjadał synek, a w tym roku nawet nas czasem częstuje.

W każdym razie, jak już podleję rośliny, pourywam jakieś zwiędnięte kwiaty, siadam z herbatką (na balkonie z przodu - ten z tyłu jest za mały żeby tam siedzieć) i się rozglądam. Zazwyczaj wypatruję owadów i ptaków, patrzę w niebo, na ulicę albo na kamienicę na przeciwko. Przyjemna się z tego tworzy historia - o tym że nawet takie betonowe centrum miasta jest pełne życia. To opowieść o najbliższym sąsiedztwie - dzieci przechodzą przez kałuże, ktoś szuka drobnych do parkomatu, panowie ze śmieciarką przyjechali po szkło. Wróble mają gniazdo pod rynną, wokół dachu naprzeciwko spaceruje czasem kot, a do moich kwiatów przylatują znajome pszczoły. Tak mi się wydaje, że je znam, podobno dzikie pszczoły latają po nektar zazwyczaj w pobliżu swoich domów. Czasem widzę jakąś biedronkę albo gąsienicę, znajdę pajęczynę. Mój synek wyobraża sobie że pod dyniami zamieszkały krasnoludki, buduje dla nich coś czasem (udając że to one zbudowały). Poziomki wreszcie owocują, wykiełkowały chabry (a myślałam że ulewa je wypłukała!), zakwitła koniczyna. Dzieje się życie. Może się wydawać małe i nic nie znaczące, ale takie też jest prawdziwe. Życie z balkonu.

Zaczęłam zbierać te obserwacje w zbiór prac w mieszanej technice. To kolaż połączony z linorytem. Niektóre już skończyłam, nad innymi pracuję, część jest jeszcze tylko w mojej głowie. Czuję że to może być dłuższy projekt, tak bardzo mi z nim przyjemnie. Zajrzyj do mojego sklepu - jest tam już kilka pierwszych prac.

Myślę że napiszę jeszcze jeden post, bardziej o części wizualnej projektu, ale mam nadzieję, że miło Ci było odwiedzić na moment mój balkon!

Explore More

Mewa i problem nóżek

lipiec 28, 2024 0 Comments 6 tags

How to you feel when you’ve hesitated for quite a while and the decision is made finally? Do you feel relief? Joy? Do you try to think of why other

Kalendarz i jak wyglądają uczucia?

październik 26, 2023 0 Comments 4 tags

Creating a calendar has been my dream for several years. When I was thinking about how to illustrate specific months, I started to think about how I felt then. What

Memuar o kalendarzu 2024

lipiec 24, 2024 0 Comments 5 tags

When I started working on 2024 calendar, the first thing that came to my mind was (quite obviously) nature changing during the following months.But secondly – how do I feel